Podobno wszystko ma swój koniec. A może "koniec" to tylko określenie? Bo czyż nie od nas zależy jak do tego podejdziemy? Owszem, są terminy, czas płynie bez zwracania uwagi na nasze protesty i wydaje się, że na nic nie mamy wpływu. Jednak... Tak naprawdę posiadamy coś, czego nie mają uciekające minuty, kończące się pory roku, miesiące... Mamy moc przetrwania. O ile lato nie wygra z jesienią, o tyle człowiek potrafi przetrwać wszystko, jeśli tylko mu zależy. Przede wszystkim, gdy zależy mu na drugim człowieku. Minęła już połowa sierpnia. Boszkowo o tej porze gości turystów, którym udało się wyjechać w ostatniej chwili na urlop, młodzież spragnioną zabawy przed pójściem do szkoły, lub tych, którzy uważają sierpień za najlepszą porę na wakacje. Gdzieś w świadomości Kasi i Mateusza był strach, niepewność. Oto wakacje dobiegały końca. Mateusz miał opuścić Boszkowo za dziesięć dni. Żadne z nich nie poruszało tego tematu. Nie dopuszczali do siebie myśli, że to kolejny książkowy przykład wakacyjnego romansu, który skończy się wraz z nadejściem września. Po prostu cieszyli się sobą. Przesiadywali godzinami to na plaży głównej, to na Pudełkowie. Teraz wygrzewali się w słońcu na moście. - Chciałbym Ci coś podarować. - pogłaskał ją po głowie, która spoczywała na jego ramieniu. - Podarować? - zdziwiła się unosząc głowę. - Tak. - sięgnął do swojej torby i wyciągnął plik spiętych kartek o pokaźnej grubości. Chwilę się wahał po czym wyciągnął rękę w jej stronę. - Czy to... ? - spojrzała na niego wymownym wzrokiem. Oczy jej się rozświetliły. - Moja książka. Yhm... - uśmiechnął się do niej. - Ale mówiłeś, że.... - Uznałem, że muszę się pospieszyć. Chciałem skończyć przed wyjazdem. - Kasia przytaknęła ignorując słowa "przed wyjazdem". Spojrzała na pierwszą stronę. - Maszynopis. Pierwszy raz takie coś widzę. Na pewno chcesz, żebym przeczytała? - Jesteś jedyną osobą, o którą mogę o to prosić. Bardzo chcę. - pocałował ją w czoło. - "W pogoni za szczęściem" - przeczytała na głos. - Brzmi pięknie. - Przyznam szczerze, że nie mogło zabraknąć pierwiastka wędrówki za czymś... Moja niedługo się kończy. Bohater książki też na to zasługiwał. - stwierdził. - Nie zdradzaj szczegółów. - uśmiechnęła się blado ponownie starając się zignorować jego aluzje na temat końca wakacji. - Kasia... - zaczął niepewnie. Kiedyś musieli o tym porozmawiać, a unikanie tematu stało się nieznośne. - Wiesz co? Zabiorę się od razu za czytanie! - udała entuzjazm i zerwała się z miejsca. - Zaczekaj... - chwycił ją za rękę. Niechętnie obróciła się w jego stronę. Spojrzała na niego błagalnym wzrokiem. - Ok. Przeczytaj teraz. - uległ jej. Przytuliła się do niego i odwróciła na pięcie. Uniosła dłoń, gdy ruszył by ją odprowadzić. Chciała zostać sama. Ruszyła pewnym krokiem w stronę ośrodka. Miała zamiar czytać w każdej wolnej chwili, wtedy, gdy nie będzie miała zbyt wielu obowiązków. W taki sposób on będzie przy niej, jego słowa będą. Z tą różnicą, że z plikiem kartek nie będzie musiała rozmawiać.
***
Potem nie widziała go przez kilka dni. Sama nie mogła zdecydować, czy to dobrze, czy źle. Tęskniła, ale równocześnie bała się go zobaczyć. Kojarzyła to spotkanie z pożegnaniem. Przeczytała książkę i miała mieszane uczucia. Była piękna, bez wątpienia. Kasia doszukiwała się powiązań z życiem realnym, miała wrażenie, że szukała ich na siłę. Fakt był jednak taki, że zakończenie było nie do końca szczęśliwe, gdyż bohater zrezygnował z tego na czym mu zależało na rzecz realizmu i trzeźwego patrzenia na świat. Znalazł szczęście tam, gdzie się nie spodziewał... Ale najpierw poniósł stratę. Rozmyślała nad tym długo i doszła do wniosku, że Mateusz chce jej coś powiedzieć. Dał jej tę książkę, by zrozumiała, że to ona będzie tą stratą. Na rzecz powrotu do rzeczywistości. Pozostanie tylko wspomnieniem, miłym, tym, które doprowadziło go do bycia kimś, kim wcześniej nie potrafił być. Pomyślała, że Mateusz chce wrócić do swojego życia, co prawda wzbogacony o nowe doświadczenia, ale nadal samotny i wolny. Zgasiła światło w kuchni i weszła na salę. Stanęła w miejscu. Czekał na nią w drzwiach. Zwykł tak robić, ale teraz westchnęła i opadła na krzesło. - Nie odzywałaś się. - powiedział i spojrzał na jej zmęczoną twarz. - Ty też nie. - odparła nie siląc się na wyjaśnienia. - Nie chciałem Cię niepokoić. Uznałem, że potrzebujesz czasu. - mówił spokojnie. - Czasu na co? Na pogodzenie się z tym, że masz zamiar dać sobie ze mną spokój wraz z wyjazdem, o którym ostatnio delikatnie wspominasz? - powiedziała z wyrzutem. - Niekoniecznie na to. Ale owszem, o tym też chciałbym porozmawiać. - No proszę... - rozłożyła dłonie. - Zanim powiesz mi to, co już wiem pozwól, że w miarę obiektywnie wypowiem się na temat książki. W końcu chciałeś bym ją przeczytała, jako jedyna, prawda? - dotknęła maszynopisu leżącego na stole. - Myślę, że... - zaczął. - Cii... Pozwól mi. - przerwała mu. - Jest niesamowita. Wciągająca, wzruszająca, prawdziwa. Udało Ci się, zrealizowałeś swoje szczęście. - podsumowała i podeszła do niego trzymając plik w ręce. - Proszę. Powodzenia. - uśmiechnęła się i spuściła wzrok. - Teraz Twoja kolej. Po prostu to powiedz. - przygotowała się na pożegnanie. - Kocham Cię. - szepnął patrząc jej prosto w oczy. Nie tego się spodziewała. Zaskoczona wpatrywała się w niego, a w jej głowie pojawiła się pustka. - To znaczy... - zaczęła z nadzieją. - Że Cię kocham. Nie martw się, to nie ma drugiego dna. No chyba, że bierzemy pod uwagę wszystkie inne rzeczy z tym związane, takie jak uśmiech, dotyk, piękno... - nie odrywał od niej spojrzenia. Uśmiechnęła się. - Kocham Cię. - odpowiedziała. Ulżyło mu. Wyznanie dużo go kosztowało, ale chciał ją zapewnić o tym co czuje. Miał nadzieję, że ona odpowie mu tym samym. I odpowiedziała. Zbliżył się do niej i czule pocałował. Westchnął. - Kasiu. Wiesz, że muszę wyjechać, prawda? - powiedział po chwili, a ona zastygła w bezruchu. - Słucham? - Nie wiem czy uda nam się pogodzić nasze osobne życia w jedno. A ostatnią rzeczą jaką miałbym zrobić to zmuszenie Ciebie do podporządkowania się mnie. - wyrecytował argument. - Przecież powiedziałeś... - Bo to prawda. To co czuję jest niezmienne. - Ale... - Nie wiem co mam robić. To jest moja szczera odpowiedź. - dotknął jej ręki. - Boję się... - szepnęła. - Coś wymyślimy... - przytulił ją. - Obiecujesz? - podniosła wzrok. - Obiecuję. - powiedział nie mając żadnego planu. Wygląda na to, że pogoń za szczęściem to nie taka łatwa rzecz. Nawet kiedy już je masz, czasem może się zdarzyć, że niełatwo je okiełznać. Co nie znaczy, że nie możesz tego zrobić. Bo jak powiedziałam... Człowiek ma siłę przetrwania.
|